niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 7

Luiz wybudziła się! I to jest najważniejsze. jest bardzo słaba, ale to 10 minut rozmowy mi starczyło. Rozmawialiśmy, a raczej ja mówiłam. A mówiłam do niej tak:
-Luiz?
-Tak...- była bardzo słaba.
-Czemu to zrobiłaś? Nie mogę w to uwierzyć! Nie mogę bez ciebie żyć. Luiz zrozum mnie. Chcę mieć chociaż ciebie przy sobie, bo...- rozpłakałam się. Wiem, że muszę być silna, ale nie umiem.-Tyle razy pytałam się... czy...czy wszystko jet OK.
-Zrozum nie. Caroline mnie namówiła. Myślałam, że on jest moją przyjaciółką.  I zawsze chciałam więcej. Nie mogłam się z tego wyciągnąć. Lekarze mówią, że dzięki tobie w ogóle jeszcze żyję.- uroniła łzę.

I tak płakałyśy przez resztę tych 10 minut, bo weszła do środka siostra Rose.


Później spotkałam się z Joshua. Spotkaliśmy po drodze Hugo. Akurat się całowaliśmy. Chłopak rozłożył ręce powiedział "ale" i pobiegł na przód. My oczywiście odruchowo pobiegliśmy za nim (ściągnęli już mu już gips). Złapaliśmy go przy naszej ulubionej cukierni. Mogłam się tego spodziewać. W końcu się zatrzymał. Na początku mówił Joshua, bo chyba zobaczył, że nie potrafię nic wykrztusić.
-Hugo słuchaj. Znamy się 10 lat- zaskoczyło nie to, bo myślałam, że poznali się dopiero niedawno.- Wiesz dobrze, że jesteś świetnym tancerzem. Przepraszam stary, ale ja ją kocham nad życie. Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
-Ciebie rozumiem Joshua, bo ona jest piękna i mądra. A ty się nawet nie odezwiesz?- powiedział z pogardą Hugo.
-Ale.... ale...- zaczęły napływać mi łzy do oczu.
-Zabawiłaś się tylko moim kosztem!- Cciał uciec, ale Joshua go złapał za rękaw kurtki i powiedział:
-Jak mogłeś! Mówiłeś, że ją kochasz, a teraz ją obrażasz. Myśleliśmy, że zrozumiesz.-Bronił mnie mój chłopak.
-Zaczekaj!-w końcu coś wykrztusiłam.
-Nawet nie próbuj się tłumaczyć...-  i wtedy było średnio ciekawie, bo na środku ulicy Joshua się (na szczęście) lekko pobili. Hugo mocno oberwał. Spojrzał się ostatni raz na nas i poszedł.


W tedy mój cudowny chłopak powiedział te 3 pocieszające słowa "nie martw się". Pocałował mnie w czoło i przytulił mnie. Jest wspaniałym chłopakiem. 


Tak wyglądaliśmy. Kocham go!
http://data.whicdn.com/images/9549581/215800_178207515564001_123989830985770_468371_6317961_n_large.jpg 

Po godzinie zadzwonił telefon ze szpitala. Powiedzieli, że mogę jeszcze porozmawiać. Oczywiście Joshua odprowadził mnie. Nie chciał ze mną wchodzić do sali na, której leżała. Więc  zaczekał w poczekalni. Ja weszłam i od razu zauważyłam jej szczery uśmiech tęskniłam za nim. Gdy zobaczyłam, że jest "wszystko" ok. Powiedziałem  jej o tej kłótni z Hugo i oczywiście o tym, że jestem z Joshua.

3 komentarze:

  1. O ja aż mnie ciarki przeszły.!
    Świetnie. !! ^^
    Mam nadzieję,że już nie długo z Luiz będzie wszystko ok. ; )
    Dodaj dalsze części i to jak najszybciej ,bo chcę bardzo przeczytać. Pamiętaj,że się niecierpliwię.!
    : ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział ;)) A Joshua jaki dżentelmen... ;)

    OdpowiedzUsuń