Rozdział 7
Luiz wybudziła się! I to jest najważniejsze. jest bardzo słaba, ale to 10 minut rozmowy mi starczyło. Rozmawialiśmy, a raczej ja mówiłam. A mówiłam do niej tak:-Luiz?
-Tak...- była bardzo słaba.
-Czemu to zrobiłaś? Nie mogę w to uwierzyć! Nie mogę bez ciebie żyć. Luiz zrozum mnie. Chcę mieć chociaż ciebie przy sobie, bo...- rozpłakałam się. Wiem, że muszę być silna, ale nie umiem.-Tyle razy pytałam się... czy...czy wszystko jet OK.
-Zrozum nie. Caroline mnie namówiła. Myślałam, że on jest moją przyjaciółką. I zawsze chciałam więcej. Nie mogłam się z tego wyciągnąć. Lekarze mówią, że dzięki tobie w ogóle jeszcze żyję.- uroniła łzę.
I tak płakałyśy przez resztę tych 10 minut, bo weszła do środka siostra Rose.
Później spotkałam się z Joshua. Spotkaliśmy po drodze Hugo. Akurat się całowaliśmy. Chłopak rozłożył ręce powiedział "ale" i pobiegł na przód. My oczywiście odruchowo pobiegliśmy za nim (ściągnęli już mu już gips). Złapaliśmy go przy naszej ulubionej cukierni. Mogłam się tego spodziewać. W końcu się zatrzymał. Na początku mówił Joshua, bo chyba zobaczył, że nie potrafię nic wykrztusić.
-Hugo słuchaj. Znamy się 10 lat- zaskoczyło nie to, bo myślałam, że poznali się dopiero niedawno.- Wiesz dobrze, że jesteś świetnym tancerzem. Przepraszam stary, ale ja ją kocham nad życie. Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
-Ciebie rozumiem Joshua, bo ona jest piękna i mądra. A ty się nawet nie odezwiesz?- powiedział z pogardą Hugo.
-Ale.... ale...- zaczęły napływać mi łzy do oczu.
-Zabawiłaś się tylko moim kosztem!- Cciał uciec, ale Joshua go złapał za rękaw kurtki i powiedział:
-Jak mogłeś! Mówiłeś, że ją kochasz, a teraz ją obrażasz. Myśleliśmy, że zrozumiesz.-Bronił mnie mój chłopak.
-Zaczekaj!-w końcu coś wykrztusiłam.
-Nawet nie próbuj się tłumaczyć...- i wtedy było średnio ciekawie, bo na środku ulicy Joshua się (na szczęście) lekko pobili. Hugo mocno oberwał. Spojrzał się ostatni raz na nas i poszedł.
W tedy mój cudowny chłopak powiedział te 3 pocieszające słowa "nie martw się". Pocałował mnie w czoło i przytulił mnie. Jest wspaniałym chłopakiem.
Tak wyglądaliśmy. Kocham go!

Po godzinie zadzwonił telefon ze szpitala. Powiedzieli, że mogę jeszcze porozmawiać. Oczywiście Joshua odprowadził mnie. Nie chciał ze mną wchodzić do sali na, której leżała. Więc zaczekał w poczekalni. Ja weszłam i od razu zauważyłam jej szczery uśmiech tęskniłam za nim. Gdy zobaczyłam, że jest "wszystko" ok. Powiedziałem jej o tej kłótni z Hugo i oczywiście o tym, że jestem z Joshua.
O ja aż mnie ciarki przeszły.!
OdpowiedzUsuńŚwietnie. !! ^^
Mam nadzieję,że już nie długo z Luiz będzie wszystko ok. ; )
Dodaj dalsze części i to jak najszybciej ,bo chcę bardzo przeczytać. Pamiętaj,że się niecierpliwię.!
: ]
Bardzo fajny rozdział ;)) A Joshua jaki dżentelmen... ;)
OdpowiedzUsuńOj jest! Dziękuje.
OdpowiedzUsuń