niedziela, 1 lipca 2012

Przepraszam


Hej! Sorki, że nie napisałam żadnego rozdziału. Miał być już jakiś czas temu. Przepraszam moich stałych czytelników. Napiszę najprawdopodobniej pojawi się w środę.

Bardzo chciałabym zaprosić was na bloga http://cherytalk98.pinger.pl/ . Bardzo ciekawy czytałam każdy rozdział. Jest o pewnej nastolatce, która poznała chłopaka na Majorce. Mieszkała z nim pewien czas, a potem pojechali na imprezę, gdzie poznała przyjaciół tego chłopaka (Kubę). Poznała jego sekret, jest narkomanem. Później wyjeżdża do domu. Sebastian (jej zauroczenie) zaprasza ją na szkolny bal. Nie idzie na niego, ponieważ dowiaduje się o wypadku ukochanego. Leci tam i odbiera ją kuzyn Kuby, który chce ją zgwałcić w samochodzie. Wywozi ją do lasu. Ucieka z samochodu. Potem spotyka pewną starszą panią. Wydostaje się z lasu i dzwoni do przyjaciółki Kuby, Agnieszki. Potem Kuba wyksztusza tylko to, że ją kocha i umiera. Załamuje się i wyjeżdża do domu. Tam mówi to przyjaciółce, Domi. Na początku w to nie wierzy, ale po jakimś czasie uwierza. Karolina (główna bohaterka) dostaje list od Agnieszki i dowiaduje się o tym ,że Kuba był gejem i popełnił samobójstwo.Później czytelnicy dowiadują się o miłości Domi. Nazywa się Pepe. Idą razem z kumplami Pepe na dyskotekę. Spotyka tam chłopaka z którym był Kuba. Zszokowana Karolina dzwoni do Marcina, faceta mamy. Dowiaduje się, że mama urodziła bliźnięta. Julia i Ola denerwują ją czasami. Karolina dowiaduje się, że Domi jest z Pepe i się z nim przespała. Potem za namową Domi zgadza się, żeby Domi i Pepe spotkali się u niej w domu. Autorka szykuję coś zaskakującego o Domi.


Gorąco zachęcam do czytania. Jest to bardzo ciekawy blog. Zapraszam!

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 14

Dzwonili właśnie ze szpitala. Joshua miał wypadek samochodowy. Jest w ciężkim stanie. Historia się powtarza. Tym razem mój chłopak. Ojciec mojego nienarodzonego dziecka! Właśnie jestem już z Luiz na miejscu. 

Tak wyglądałam po rozmowie telefonicznej. 


Rozmawiałam już z policją , pogotowiem, a raczej z tłumaczem. Powiedział:
- Miał wypadek. Wjechał w niego samochód. Wiemy był wypożyczony, nie musicie za nic płacić.
-Jest z nim źle?- powiedział z nadzieją, że nie jest aż tak źle.
-Tak bardzo- zaczęłam płakać po tych słowach.
-Co mu konkretnie jest?- przejęła inicjatywę Luiz.
- Ma złamaną nogę w trzech miejscach, zerwane ścięgno w lewej ręce, przerwane mięśnie. Wstrząs mózgu, głęboką ranę brzucha...
-Ale.. Jak... To moja wino.- Rozpłakałam się jeszcze głośniej.
- Jest operowany- dodał tłumacz.
-Kiedy odzyska przytomność?- zapytała Luiz.
-Nie wiemy...
-A skąd mieliście mój numer telefonu?- zapytałam, oprzytomniała.
-W szczątkach samochodu znaleźliśmy kartkę z tym numerem- pokazał nam numer. Estetycznie przepisaną na zieloną karteczkę.


Tak zakończyła się rozmowa. Nie widziałam co robić. Siedziałam znowu na korytarzu. Ostatnio z powodu Luiz. Teraz powodu Joshua wcześniej byłam sama teraz mam chociaż ją. Za 30 minut koniec operacji nogi. Jeszcze czeka go ich parę.


Od policji  dowiedziałam się, że jechał w stronę parku. Znaleźli tam... Znowu płaczę. Dzięki Luiz. Szósta ty razem kawa, bo włoska jest słabsza, niż ta w Londynie.


Jak coś się stanie Joshua. Ja nie będę go miała, a moje dziecko ojca. Czemu? Ten znak. Czemu go nie zrozumiałam. W Londynie włączyłam raz przez przypadek na audycję o włoskich  szpitalach. Czemu tego nie zrozumiałam? 


Jestem sama. Poszła gdzieś. Nie umiem teraz pisać. Napiszę kiedy się otrząsnę.


********************************************************************************
 Hej! Przepraszam, że długo nie pisałam, ale się uczyła. Będzie pasek. Mam pytanko. Czy chcecie, aby pojawił się ktoś nowy w życiu Alice?  Ma to być facet czy dziewczyna? I czy ma namieszać jeszcze w jej życiu? Już nie długo znowu zacznie się układać.

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział13

Długo nie pisałam chyba z dwa tygodnie... To nie ważne 

 Źle się czuje. Nie dobrze mi i boli mnie brzuch. Luiz i Joshua namawiali mnie żeby pójść po test, ale byłam przeciwna zabroniłam im i mówiłam, że to moje życie. Mój chłopak mnie namawiał, ale nie słuchałam

W końcu kiedy Luiz poszła do galerii z Joshua (bo sama nie może). Poszłam po test do apteki. Byłam pewna, że nie jestem, ale i tak się bałam. Siadłam na krześle i czyta łam instrukcję. Przyszli, Luiz i Joshua. Powiedziałam ze jestem w wannie i się kapie. Zrobiłam go i czekałam na wynik. Ogrom łazienki mnie przytłaczał szare kafelki wydawały mi się coraz to bardziej wrogie. W końcu naprawdę zaczęłam się kąpać. Spojrzałam na telefon. Powinien już być.
Spojrzałam na niego widniały na białym teście ciążowym dwie wyraźne czerwone kreski. Jestem w ciąży! Spojrzałam na niego jeszcze raz. Łzy napływały mi do oczu. Upadlam na podłogę i zaczęłam głośno szlofać.
Gdy usłyszał to Joshua, wszedł bez namysłu. Leżałam blada jak ściana w szarym szlafroku. Podniosłam się i spojrzałam prosto w oczy mojemu chłopakowi. Podniósł z zimnej posadzki test spojrzał na niego i... najpierw chciał chyba na mnie nakrzyczeć, ale spojrzał mi jeszcze raz w oczy i posadził mnie na krzesło, sam usiadł na ziemi. Spojrzał mi prosto w oczy tymi piwnymi oczami i powiedział:
-Alice to nie twoja wina to moja wina. Wiem masz 16 lat ja też, ale dam sobie rade słyszysz damy rade. Nigdy cię nie opuszczę, a tym bardzie teraz. Alice kocham cie! i zawsze będę! damy rade!
-Ale Joshua nie będę tancerką. To było moje marzenie! To koniec! rodzice i Luiz nie będą chcieli mnie znać!- spojrzałam się mu jeszcze raz prosto w oczy a on mnie przytulił. Po chwili weszła do łazienki Luiz
-Alice co się dzieje?-powiedziała za niepokojana Luiz
-Będziemy rodzicami - powiedział z uśmiechem Joshua. Ja nie wiedzę i nie widziałam w tym nic radosnego, ale też sie uśmiechnęłam
-Jak to? Co? Ale? O Boże! Alice! Joshua!-Zaczęła krzyczeć Luiz.
-Wiem, że nie chcesz mnie znać!- powiedziałam. Nie chciałam, żeby tak było, ale czułam, że tak będzie
-Nie! Czemu? Dalej będziesz moją Alice. choćby nie wiem co! Teraz ja będę cię wspierać! Mam nadzieję, że będę chrzesną?! Co? Damy radę słyszysz! Damy radę!
uśmiechnęłam się sztucznie. 

(Zdjęcie zrobione przez Luiz) Ja...
 

Kocham ich ale trudno mi będzie żyć z myślą, że w wieku 16 lat zaszłam w ciąże. Mój chłopak był wspaniały. Zamiast mnie oskarżyć, pomagał mi.                      
 

Napiszę po rozmowie z rodzicami.

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 11

Na miejscu byliśmy o 5 rano. Wylądowaliśmy na lotnisku Amerigo Vespucci. To lotnisko jest 15 minut od centrum. We Florencji jest mały ruch i nie mówię tu o centrum.




Jutro zwiedzamy to urokliwe miasto. A dziś zakupy! Kupiłam już coś i Luiz też. Mam zamiar kupić coś Joshua. Ale co?! Ja kupiła.... A sami zobaczcie




Luiz w sukience... Po prostu pięknie


omg3.jpg

To ja... Wszystko kupione we Włoszech.


Kiedy przyjechaliśmy przed hotel, byliśmy zmęczeni, więc nie mieliśmy ochoty na oglądać i zachwycać się . Luiz spała, więc mój przesłodki i silny chłopak zaniósł ją do naszego pokoju. Zamknęliśmy apartament, żeby nie mogła wyjść. Joshua powiedział, żebym się rozpakowała, a on coś dla nas przygotuje.

Po chwili mój ukochany przyszedł po mnie i zawiązał mi oczy. W drzwiach od jego pokoju odwiązał mi bandankę i usiadł na łóżku. Na ziemi leżały płatki róż, okna zasłonięte. Na ziemi leżało z 50 małych świeczek. Były to malutkie świeczuszki, nadające romantyczny nastrój. Na łóżku leżał napis "Do you love me?". Kiedy zauważył, że przeczytałam napis, spojrzał się na mnie ty mi swoimi piwnymi oczami, a ja odpowiedziałam "tak". Usiadłam u na kolana, patrząc mu się prosto w oczy. Zauważyłam ten blask w oku, który sugerował, że chce ze mną "to" zrobić. Wiedziałam o czym myśli. Wyszeptałam mu do ucha "ja też". W pół mroku całowaliśmy się bez opamiętania. On i ja sam na sam. Bałam się, ale nie mogłam oprzeć się tym pieszczotom. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. On zaczął ściągać powoli i delikatnie moją sukienkę, a ja jego koszulę. Za nim się spostrzegłam reszta ubrań leżałam już w kącie. Zrobiliśmy to!  Ja i on! Całował mnie po całym ciele, obejmował tak jakbyśmy mieli się nigdy nie zobaczyć.  Było to szalone i nierozważne, ale to było takie spontaniczne...


O 12 wbiegła do pokoju Luiz. Byliśmy nadzy. Moja pierś dotykała jego umięśnionego ciała. Zobaczyłam łzy napływające do oczu Luiz. Wbiegła tak szybko jak weszła. Założyłam na siebie szlafrok Joshua i pobiegłam. Krzyczała na mnie i miała rację byłam nie rozważna.  Trochę się jeszcze kłóciłyśmy, ale mi wybaczyła.

Ja i Joshua kiedy Luiz wbiegła do pokoju..
.

Pa! Napiszę jak będę miała czas.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Kolejny rozdział pewnie pojawi się w czwartek.  Sama nie umiałam napisać tej sceny. Pomogła mi w tym koleżanka. Dziękuję.







piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 10

Właśnie skończył się występ. Wyszło wspaniale. Podnoszenia i piruety wyszły świetnie. Sam Szekspir byłby z nas dumny. Wszyscy klaskali i wstali na końcu. Hugo też! Nawet dał mi czerwoną różę.


Ja przed występem. Ten Joshua.

http://m.onet.pl/_m/af1c5c0135ea833d52718b0e643cf03c,62,37.jpg

Jestem dumna z Luiz. Czemu? Lekarz powiedział, że będzie markotna, a ona ewoluowała szczęściem i radością. . Była trochę zmęczona i słaba, ale to normalne. Boję się co będzie jutro we Florencji. Świetnie znosi lot. Nie będę jej dawać żadnych pieniędzy i sama też ich nie będzie miała. Boję się, że będzie chciała narkotyki. Dobrze, że ze mną będzie Joshua.


Będę mieszkała w pokoju wraz z Joshua. Kurczę turbulencje, ale małe. Za 30 minut będziemy na miejscu. Mam nadzieję, że   włoskie ubrania będą co najmniej tak piękne jak francuskie.

Siedzę teraz z Luiz. Jest troszkę markotna, ale to chwilowe. Jest zmęczona. Powoli odzyskuję moją przyjaciółkę. Nie wiem jak mogłam nic nie zauważyć. Jesteśmy przyjaciółkami. Do tego Caroline.

Nie uwierzycie!? Hugo ostatnio oczerniał Caroline po ty jak się dowiedział, co zrobiła dla popularności. Nie zgadniecie są razem. Od dnia, kiedy Hugo dowiedział się o mnie i Joshua. Bardzo go lubię choć mnie zranił. Wciąż ciężko mi uwierzyć w to jak się zachował I tak wciąż życzę mu dobrze życzę. Dlatego myślę, że nie powinien być z tą żmiją Caroline. Niestety to z kim będzie to tylko i wyłącznie jego sprawa.

Kapitan mówi, że za 20 minut będziemy na miejscu. Florencjo nadchodzę! Jem teraz pyszne lekko wilgotne czekoladowe ciasto z nutką wanilii i lekko kwaskowatym kremem. Luiz śpi. To dobrze, odpocznie. Jutro popołudniu napiszę. Chcę zobaczyć już Florencję.


Kocham Joshua, choć krótko go znam. Chcę tu we Florencji żeby wydarzyło się coś pięknego. Nie wiem jeszcze co.

Chcę zostać tancerką. We Włoszech powstał balet. Może będzie tu jaki choreograf. Super byłoby. Odetnę się tu od rodziców i londyńskiej rzeczywistości. Bez Caroline, Hugo i nieprzyjemnych wspomnień związanych z Luiz. Ciągle widzę przed oczami nie przytomną, bladą przyjaciółkę. Już się tak nie przejmuję tym, bo to już było. Staram się iść do przodu. Dziękuję Joshua za to, że mnie tu zabrał, choć jeszcze nie wylądowaliśmy.

Pa! Florencjo już lecę!

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Przeprasza, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale oglądała mecz. Tak na marginesie ten sędzia był ślepy. Dziękuję za ten piękny gol Lewandowski.


Kolejny rozdział pojawi się pewnie jutro. Zaskoczy.

czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 9

Dziś dzień występu. Właśnie siedzę z Joshua i... no zgadnijcie z kim! Tak z Luiz. Wypuścili ją. Strasznie marudziła to dlatego. Ciągle tylko:" chce zobaczyć moją kochaną Alice jak gra Julię, jak tańczy".... Oczywiście musi być cały czas przy mnie, żeby się nie naćpała i musi być daleko od Caroline.

Wszystko się powoli układa . Luiz jest przy mnie, mam Joshua. Ostatnio straciłam trzech przyjaciół, Luiz, Caroline i Hugo. Luiz odzyskałam, ale Caroline nie mam zamiaru  już widywać, a Hugo? Zawiódł mnie myślała, że zrozumie. Przecież  nigdy nawet z nim nie byłam! Nie jestem jego własnością. Mam teraz to czego zawsze pragnęłam. Kochającego chłopaka i przyjaciółkę.

Ja i Luiz w moim pokoju.... 

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfzS2ZwGlP-sMczcTyEP9N4IHsy2Q9BRiap9T7-kJ9Yh59AY17UQA7LUB5fkfnvQutEHMuvLO2SSxXsgtvPXNQ9vkMTvdHFbBApPzEGx8kBQYHn4lBlIET2RXjK0hBl-xsCktHNDNXDcVF/s1600/tumblr_lfn6k35Bgb1qbkmkto1_500_large.jpg

Dzwoniłam przez Skype do moich rodziców. Ta rozmowa jak zwykle była tylko i wyłącznie formalnością, a przebiegła ona tak:
-Cześć- rzekła jak zwykle do nich sztucznie.
-Dzień dobry córeczko- powiedziałam sztucznie.
-Jutro mam występ. Pamiętacie prawda?- powiedziałam z nadzieją.
-Yyy.. aha tak. Jest to ważny występ?- powiedziała mając nadzieję, że nie.
-Nie ... nie... Luiz była w szpitalu...- powiedziałam myśląc, że wiedzą kto to jest.
-Jaka Luiz? Kto to?- powiedzieli, nie wiedząc jak mnie to rani.
-To moja najlepsza przyjaciółka, która jest dla mnie ważniejsza od was. Mam też chłopaka, którego kocham, Joshua. Jedziemy w czasie ferii do Florencji z Luiz.- Powiedziałam wściekła, bo tyle razy mówiłam im o  Luiz. Nic o mnie nie wiedzą!!!

Oczywiście szybko zakończyliśmy po tych słowach rozmowę. Coś im niby wypadło. Jestem na nią wściekł, ale przynajmniej zgodzili się na wyjazd do Florencji. Już sobie wyobrażam ja i Joshua i Luiz. Będzie pięknie. W końcu oderwę się od tych ludzi i od tego nudnego internatu.

Za chwilę będę miała próbę kostiumową i przy tym ostatnią. Hmm... może Hugo nie jest już na mnie zły. Dzisiejszy dzień zapowiada się pięknie. Zobaczymy. 


Napiszę zaraz po występie.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział8

Byłam dzisiaj u Dr. Blaira. Powiedział, że Luiz szybko odzyskuje siły i nie będzie musiała być na oddziale psychiatrycznym. Natomiast będzie musiała do ferii być na odwyku. To dobrze i źle. Nie będzie  przy mnie w czasie występu, ale gdyby ją nawet wypuścili, musiałabym pojechać z nią gdzieś. Wiem gdzie, ale napisze to później.


Oczywiście tym razem do sali nr. 16 zabrałam Joshua. Nie chciał stać tam długo razem ze mną. Chyba czuł, że Luiz jest dla mnie wszystkim i ciężko mi bez niej, więc nie chciał niszczyć tej chwili. Kocham go! Choć znamy się od niedawna.


Pół godziny od wyjścia Joshua, powiedziała, że da sobie radę i mogę już iść. Byłam rozdarta pomiędzy moi chłopakiem, który mówił, że ma dla mnie niespodziankę, a moją najlepszą przyjaciółkę. Mam już tylko jedną!


Dobra zżera was ciekawość co przygotował? To tak zaprosił mnie do najlepszej restauracji w Londynie. (Jak coś to ceny tam są nie małe). Dowiedziałam się na tej kolacji, że nasi rodzice się znają i jego rodzice to też miliarderzy od niedawna. W restauracji przy wspaniałym zresztą deserze zapytał mnie, czy chcę z nim jechać do Florencji. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo chciała tam pojechać z Luiz. Wiem, że to głupie, ale zapytałam go czy mogę zabrać ze sobą Luiz, bo nie może być teraz sama. Wie ile dla mnie znaczy moja
przyjaciółka, więc się zgodził. Po występie wyjeżdżam z Luiz i moim wspaniałym chłopakiem do Florencji.

Ja i on w czasie drogi do restauracji
 



Spotkałam  parę razy dzisiaj Hugo. Mamy dzisiaj próbę i pani Laura nie da mi już fory. Na pewno spotkam tam Hugo, ale mój chłopka na pewno podniesie mnie na duchu.

Nie widziałam Caroline od czasu, kiedy powiedziała mi, że to ona dała narkotyki mojego najlepszej przyjaciółki. Myślę, że to cisza przed burzą. Ta brunetka chciała zabić moją przyjaciółkę. Ale czemu? Co ja i Luiz zrobiłyśmy? Może mi to kiedyś wyjaśni.

Mam cztery problemy: Caroline, Luiz, Hugo i moich rodziców. Caroline, Luiz i Hugo to chyba oczywisty problem. Moi rodzice muszę się zgodzić na wyjazd z Luiz i Joshua. Są sceptyczni więc mogą się nie zgodzić.  To dla mnie ważne. Kocham Joshua i moją najlepszą przyjaciółkę.

Pa! Napisze, jeszcze nie wiem kiedy.

Nie widziałam jej dzisiaj