niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 11

Na miejscu byliśmy o 5 rano. Wylądowaliśmy na lotnisku Amerigo Vespucci. To lotnisko jest 15 minut od centrum. We Florencji jest mały ruch i nie mówię tu o centrum.




Jutro zwiedzamy to urokliwe miasto. A dziś zakupy! Kupiłam już coś i Luiz też. Mam zamiar kupić coś Joshua. Ale co?! Ja kupiła.... A sami zobaczcie




Luiz w sukience... Po prostu pięknie


omg3.jpg

To ja... Wszystko kupione we Włoszech.


Kiedy przyjechaliśmy przed hotel, byliśmy zmęczeni, więc nie mieliśmy ochoty na oglądać i zachwycać się . Luiz spała, więc mój przesłodki i silny chłopak zaniósł ją do naszego pokoju. Zamknęliśmy apartament, żeby nie mogła wyjść. Joshua powiedział, żebym się rozpakowała, a on coś dla nas przygotuje.

Po chwili mój ukochany przyszedł po mnie i zawiązał mi oczy. W drzwiach od jego pokoju odwiązał mi bandankę i usiadł na łóżku. Na ziemi leżały płatki róż, okna zasłonięte. Na ziemi leżało z 50 małych świeczek. Były to malutkie świeczuszki, nadające romantyczny nastrój. Na łóżku leżał napis "Do you love me?". Kiedy zauważył, że przeczytałam napis, spojrzał się na mnie ty mi swoimi piwnymi oczami, a ja odpowiedziałam "tak". Usiadłam u na kolana, patrząc mu się prosto w oczy. Zauważyłam ten blask w oku, który sugerował, że chce ze mną "to" zrobić. Wiedziałam o czym myśli. Wyszeptałam mu do ucha "ja też". W pół mroku całowaliśmy się bez opamiętania. On i ja sam na sam. Bałam się, ale nie mogłam oprzeć się tym pieszczotom. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. On zaczął ściągać powoli i delikatnie moją sukienkę, a ja jego koszulę. Za nim się spostrzegłam reszta ubrań leżałam już w kącie. Zrobiliśmy to!  Ja i on! Całował mnie po całym ciele, obejmował tak jakbyśmy mieli się nigdy nie zobaczyć.  Było to szalone i nierozważne, ale to było takie spontaniczne...


O 12 wbiegła do pokoju Luiz. Byliśmy nadzy. Moja pierś dotykała jego umięśnionego ciała. Zobaczyłam łzy napływające do oczu Luiz. Wbiegła tak szybko jak weszła. Założyłam na siebie szlafrok Joshua i pobiegłam. Krzyczała na mnie i miała rację byłam nie rozważna.  Trochę się jeszcze kłóciłyśmy, ale mi wybaczyła.

Ja i Joshua kiedy Luiz wbiegła do pokoju..
.

Pa! Napiszę jak będę miała czas.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Kolejny rozdział pewnie pojawi się w czwartek.  Sama nie umiałam napisać tej sceny. Pomogła mi w tym koleżanka. Dziękuję.







11 komentarzy:

  1. Fajny rozdział :) Czekam na kolejny!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Scena niezła. xd Czekam na dalszą cześć. ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne to. ;) ciekawa jestem kolejnego rozdziału. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. dobre! *.*
    obserwujemy? tylko bez spiny c:

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo mi się podoba :D
    czekam na kolejny...

    u mnie nowa notka
    zapraszam: http://moje-teksty-piosenek-julie-ross.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialnie < 33 Bardzo mi się podoba . ; *
    Zapraszam do mnie . ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nową notkę.
    www.jednorazowe-przygody.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdział i ta romantyczna scenka .. genialnie opisane :D czekam na NN :*


    http://serca-puls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. eee... Nie rozumiem. -.- Czemu Luiz wbiegła do ich pokoju? Czemu się poryczała i pokłóciła? o.O

    OdpowiedzUsuń